RSS

Złota Urzędowa Młodzież

28 Kwi

Z perspektywy czasu można powiedzieć, że unijna pomoc dla Polski była czymś, na co urzędy nie były gotowe. Brakowało wykwalifikowanej kadry, brakowało doświadczonych pracowników, bo i skąd mieliby oni czerpać doświadczenie? Podjęto wiele działań mających przygotować kadrę na, jak to określano „lawinę pieniędzy”. Choć akcesja do Unii i data uruchomienia funduszy strukturalnych nie były dla nikogo tajemnicą, to przygotowania nie przebiegały tak jak powinny. W przeddzień akcesji atmosfera przypominała niedzielny poranek.

Jednak w końcu wybił 1 maja 2004 roku i gdy tylko zakończono świętowanie nastał czas, aby wziąć się do roboty. Dopiero wtedy okazało się, jak wiele jest jeszcze do zrobienia, ilu brakuje aktów prawnych, rozporządzeń, ciał kolegialnych czy nawet zasad wyboru wniosków. System Informatyczny Monitoringu i Kontroli, który miał towarzyszyć wydawaniu unijnych pieniędzy od pierwszego dnia, właściwie do końca tej perspektywy finansowej pozostał w znacznej mierze niefunkcjonalny.

Nim uruchomiono pomoc unijną, już trzeba było wdrażać procedury naprawcze, zmieniać i poprawiać dokumenty programowe, na kolanach pisać regulaminy, ścieżki audytu, procedury przekazywania i księgowania środków. To niewykonalne zadanie powierzono bardzo młodym, ambitnym i pewnym siebie urzędnikom. Właśnie owa Złota Urzędowa Młodzież podjęła się tego, czego chyba nie podjęłoby się wielu starszych wiekiem i stażem urzędników. Zadanie przypominające naprawę samolotu w locie zrealizowano przy pomocy tych urzędników. Panowało powszechne przekonanie o tym, że praca ma być wykonana, a procedury i dokumenty, powstające w wielkim pośpiechu akceptowano bez dokładniejszej analizy.

Złota Urzędowa Młodzież dostała zielone światło na swoje działania i z właściwą sobie werwą przystąpiła do ich realizacji. Wytworzył się przy tym silny duch współpracy i na wspólnych spotkaniach chętnie dzielono się metodami najszybszego załatwiania spraw. Właśnie najszybszego, bo początkowe opóźnienia musiały być nadrobione, pieniądze trzeba było wydawać. Królowały wiec metody niekonwencjonalne, niemieszczące się w żadnych ramach urzędowego postępowania. Zasada n+2 groziła utratą milionów euro. Spieszono się, aby jak najmniej czasu tracić na procedury.

Nim opadł kurz po pierwszym okresie programowania, z którego czerpano środki unijne, a tu już trzeba było brać się za kolejne miliardy euro. Urzędy wzmocniono personalnie znowu przyjmując ambitnych, wykształconych i pewnych siebie młodych ludzi.

Solennie obiecywano sobie nie popełnić błędów z poprzedniego okresu, podejmowano decyzje, obmyślano metody usprawniania procedur. W końcu zmieniały się czasy.

Zmieniła się też Złota Urzędowa Młodzież – dorosła w przeświadczeniu swojej wartości, zdolności przełamywania wszystkich przeszkód. Ci spośród nich, którzy nie odeszli do sektora prywatnego doczekali się stanowisk kierowniczych. To oni teraz decydują o przepływie miliardowych dotacji, gdzieś w ciszy swoich nowych gabinetów podejmując arbitralne decyzje o dofinansowaniu lub jego braku, o kwalifikowalności lub nie wydatków. Nasza Złota Urzędowa Młodzież przez wiele lat czuła się bezkarna w swoich czynach, wykonywanych wszak ku ogólnemu dobru. Dlatego też dziś beneficjent stojący wobec tych urzędników staje się bezradny.

Być może jednak czas tej Młodzieży dobiegł końca, może wreszcie należałoby ujednolicić system, planować rozdzielanie unijnej pomocy zgodnie z przepisami prawa. Zmienić mentalność urzędników tak, aby beneficjent nie był dla nich konkurentem, wrogiem, a nawet potencjalnym przestępcą, a stał się równoprawnym partnerem w rozdzielaniu dotacji.

Skąd tak dobrze znam Złotą Urzędową Młodzież? Byłem jednym z nich.

 

Dodaj komentarz